Ustrzyki Narty

Dwa tygodnie temu po raz pierwszy odwiedziłem stację narciarska Laworta w okolicy Ustrzyk Dolnych. Z opowieści znajomych spodziewałem się stoku, na którego widok powinny mi zmięknąć nogi w kolanach i tak też się stało, gdyż jestem początkującym narciarzem (5 sezon). Do tej pory jeździłem na stoku Kiczera w Puławach, Jaworzynie Krynickiej, w Strzyżowie. Jak już wspomniałem stok zrobił wrażenie, nie było zapowiadanych przetarć, kamieni, przetopów. Z dołu górka wyglądała solidnie, z góry jeszcze solidniej.  Pierwszy zjazd i… bardzo niemiłe rozczarowanie. Ktoś kto operował ratrakiem został chyba żywcem odciągnięty od traktora. Każdy przejazd po długości stoku był pofałdowany jak francuskie ciasto. Ale to jeszcze nic. Po szerokości stoku pomiędzy każdym przejazdem zostały utworzone uskoki od 10-20 cm do 30-40 a w jednym miejscu nawet do 60 cm. Przejazd w skręcie w poprzek stoku w jedną (pod schodki) był prawie niemożliwy, a w drugą dostarczał niezapomnianych emocji. Ale ogólnie po kilku godzinach nierówności się trochę zatarły i można było wybrać przyjemny tor jazdy. Kolejny minus dla Panów z „górnej budy”. Przez cały dzień tylko jeden raz podsypali śnieg na zjeździe z krzesła, a tak to musieliśmy jeździć po wytartym śniegu z błotem. A śniegu nie brakowało, wystarczyło rzucić kilka łopat. I takie to przemyślenia pojawiły się po pierwszym pobycie na Laworcie. Za rok może znowu odwiedzę ten jeden z najlepszych stoków na Podkarpaciu.